Fotografia Adama Pietrasiewicza
Adam Pietrasiewicz
Widziane z pozycji siedzącej
czyli
co mam do powiedzenia na tematy bieżące i ponadczasowe.

E-book - historical fiction

Przejście do strony na której można kupić ebook Powroty

Co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Brak refleksji (?).

23 maja 2019

Zad niedźwiedzia w wchodzącego do namiotu w kolorach flagi ukraińskiej stojącego na polanie leśnej.

Za naszą wschodnią granicą odbywa się surrealistyczny spektakl. Prezydentem Ukrainy został komik, co samo w sobie jest dokonałą ilustracją całości najnowszej historii tamtego regionu. Ukraina jako osobne państwo to właśnie taki skecz. Niestety dla wielu zwyczajnych ludzi bardzo mało śmieszny.

Od kilku już lat jasnym jest, że mamy na Ukrainie do czynienia z państwem teoretycznym, faktycznie nieistniejącym, bez jakichkolwiek realnych szans na kontynuację. Ukraina samym swoim istnieniem udowadnia, że nie jest żadnym osobnym bytem politycznym, co skądinąd dla wielu ludzi nie jest żadną nowością. Całość jej polityki ogranicza się do realizacji zadań wyznaczanych przez wielkie mocarstwa, najpierw Rosję, potem USA. I to nawet bez żadnych prób ukrywania tego, jak jest faktycznie. Z jednej strony Amerykanie po prostu wydają polecenia władzom w Kijowie, z drugiej strony Rosjanie z całkowitą swobodą wydają Ukraińcom rosyjskie paszporty, o które ci masowo występują, i tak krok po kroku następuje rozkład państwa, które nigdy faktycznie państwem nie było, nie mając tak naprawdę żadnych realnych, własnych tradycji państwowych.

Rozumieją to już sami Ukraińcy, którzy wybrali sobie pajaca na prezydenta, gdyż widzą, że od polityków nie mają się co spodziewać czegokolwiek. Oczywiście nie ma się co czarować, Zełeński (czyli po prostu Żeleński, jak Boy) w niczym nie będzie lepszy od Poroszenki, bo nie ma w ogóle żadnego marginesu, żadnego pola manewru. Zełeński nie ma żadnego realnego, politycznego poparcia, choć zebrał 70% głosów, bo jego wybór nie był wynikiem realnego, politycznego działania tylko sposobem pokazania, że ludzie mają dość. Że Ukraina jako twór polityczny się skończyła.

Zełeński zapewne szybko wpadnie w łapy oligarchów rządzących państwem (zapewne już w tych łapach jest) i będzie zmuszony realizować politykę, którą oni mu narzucą. Poroszenko sam był takim oligarchą więc miał zapewne nieco bardziej wolne ręce.

Ukraina się sypie. Rozpada się na naszych oczach. Było to w zasadzie do przewidzenia, sztuczne twory polityczne raczej nie utrzymują się specjalnie długo, choć przypadek Białorusi jest przykładem przeczącym tej tezie. Jednak Białoruś w odróżnieniu od Ukrainy korzysta z dwóch szczególnych aspektów swojej sytuacji - braku różnorodności etnicznej (językowej) i stabilności władzy.

Czy to ma jakieś znaczenie dla Polski? Oczywiście tak.

Otóż upadek Ukrainy, który może nastapić na przykład w wyniku globalnych porozumień między Rosją i USA, może doprowadzić do sytuacji, w której Rosja obejmie swoją kontrolą wschodnią część, z części centralnej zostanie utworzony jakiś twór mający być kontynuatorem obecnego państwa, zaś zachód, czyli dawne polskie tereny, na których są najsilniejsze wpływy sił antyrosyjskich, zostanie wydzielony jako osobny byt. Mógą wówczas pojawić się pomysły ponownego przyłaczenia do Polski tych terenów, z których pochodzą w większości te setki tysięcy Ukraińców już mieszkających w Polsce.

Czy ktokolwiek u nas w ogóle rozważa różne scenariusze tego, co może się wydarzyć na tamtych terenach? Czy ktokolwiek analizuje jaki jest interes Polski, jaki mógłby być nasz interes w przypadku rozpadu państwa ukraińskiego, który wydaje się zbliżać? Zwyczajne doświadczenie życiowe starszego pana, jakim jestem sugeruje mi, że żadnych takich refleksji nikt nie prowadzi. Polska polityka w takich sprawach niestety najczęsciej zdaje się polegać nie na planowym działaniu, tylko na spontanicznym reagowaniu na wydarzenia.

Nie wiem, czy w interesie Polski byłoby przyłaczanie (w jakiejkolwiek formie, bo to nie musi być po prostu aneksja) dawnych terenów okolic Lwowa i Tarnopola. Choć mieszka tam jeszcze wielu Polaków, to jednak zapewne znaczna obecność niechętnej Polsce ludności ukraińskiej przechowującej wprost wrogie nam tradycje mogłaby być dla nas ogromnym ciężarem. Ale nie wiem, nie potrafię tego dogłębnie przeanalizować. Martwi mnie jedynie to, że nie mam wrażenia, by ktoś o tym u nas myślał.

A temat może wcale nie być taką fantazją. W przypadku realnego rozpadu Ukrainy połączonego z (nawet bardzo doraźnym) porozumieniem w tej sprawie USA z Rosją, może dojść do sytuacji, w której sami Rosjanie nam zaproponują przejęcie tamtych ziem, a Amerykanie dadzą błogosławieństwo lub wyrażą kompletną obojętność.

Czemu nie mielibyśmy dostać takiego zatrutego (?) prezentu?

Następny tekst


Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: uruchom subskrypcje kanału RSS

kliknij, jeśli tekst ci się spodobałkliknij, jeśli tekst ci się nie spodobał
Skomentuj

Pewne sprawy muszą być jasne - to jest MÓJ blog, więc to ja decyduję o tym, co się na tych stronach pojawi, a co nie. Tak więc gdyby ktoś chciał wypisywać tutaj rzeczy, których nie chcę tu widzieć (myślę głównie o jakichś wulgaryzmach, spamie itp), to je po prostu usunę. Takie jest moje zbójeckie prawo. (Merytorycznych, ale krytycznych wobec mojego tekstu uwag nie usuwam.)...aha, i jeszcze jedno - w komentarzach nie wolno umieszczać linków.