Efekt placebo
1 czerwca 1998
Depresja, alergie, katar, astma, wrzody, bezsenność, oto kilka przypadłości, które można leczyć, czasem nawet skutecznie, za pomocą lekarstwa, które nim nie jest - placebo. Ta tabletka z mąki lub laktozy nie zawiera żadnego aktywnego składnika, a przecież nie raz udowodniła swoją skuteczność na przykład w leczeniu bólu.
Jednej z pierwszych obserwacji efektu placebo dokonał Stewart Wolf w 1950 r. Podał on kobiecie w ciąży, która skarżyła się na nudności i skurcze żołądka lekarstwo, które likwidowało skurcze prowokując jednakże nudności. Powiedział jednak pacjentce że lekarstwo właśnie likwiduje nudności. Po dwudziestu minutach kobieta przestała mieć skurcze i nigdy już nie odczuła nudności.
Według Irvinga Kirsha, lekarza i autora ksiażki "Changing Expectations - a Key to Effective Psychotherapy", bazą tego niezwykłego zjawiska jest głębokie przekonanie (po angielsku - "expectancy") pacjentów, że ich stan ulegnie zmianie. Francuski psychoanalityk François Roustang dodaje, że placebo, aby być skutecznym, potrzebuje pewnej otoczki: uznanego lekarza, odpowiedniego gabinetu i wypisanej recepty. Najważniejszy jest rytuał.
Nie istnieją żadne wskazówki pozwalające przewidzieć czy pacjent zareaguje na placebo. Ani wykształcenie, ani wiara w formy i metody leczenia, ani żadne cechy charakteru nie pozwalają przewidzieć reakcji. Ocenia się, że placebo działa w 30 do 35% przypadków, choć niektóre badania wykazały skuteczność osiągającą 90%. W wynikach badań przeprowadzonych w 1960 r grupa trzech lekarzy osiągnęła prawie 100% sukces w leczeniu pacjentów z wrzodami żołądka za pomocą placebo. Podawali chorym ogromne dawki 6 pastylek 4 razy dziennie przez dwa tygodnie (zamiast 2 dziennie) i "lekarstwo" zadziałało.
Niezwykłe jest też, że istnieją placebo, które są bardziej skuteczne, i które są mniej skuteczne. Im bardziej tabletka jest duża tym lepiej działa. Jeśli smak specyfiku jest nieprzyjemny, jeśli dawka jest podwojona, efekty są jeszcze lepsze. Od tabletki zawsze lepszy jest zastrzyk. Zaobserwowano nawet u pacjentów biorących placebo efekty uboczne jak mdłości czy senność!
Według Irvinga Kirsha skuteczność placebo jest najwyższa, gdy pacjent jest przekonany, że zażywa prawdziwe lekarstwo. Przeprowadził on doświadczenie na dwóch grupach osób, którym podał kawę. Grupie A podał kawę bez kofeiny mówiąc, że jest to normalna kawa, grupie B powiedział, że połowa z nich będzie piła kawę normalną, zaś druga połowa bez kofeiny, a podał wszystkim również tylko kawę bez kofeiny. W rezultacie w grupie A wyraźnie wzrosło ciśnienie tętniczne, zaś w grupie B pozostało ono na tym samym poziomie. Wydaje się więc, że świadomość, że można dostać placebo może zmniejszyć jego działanie.
Niektórzy lekarze osiągają jednak dobre wyniki nawet jeśli pacjenci mają świadomość zażywania placebo. Na przykład przy odzwyczajaniu osób uzależnionych od środków nasennych stosuje się ciekawą technikę współpracy małżonka osoby uzależnionej z lekarzem. Otóż małżonek podaje pacjentowi wieczorem czasami placebo, czasami zaś prawdziwy środek nasenny, a pacjent notuje co rano jakość snu po przespanej nocy. Po miesiącu, przy porównaniu notatek z każdego dnia z listą zażytych tabletek pacjent orientuje się, że dobrze przespał wiele nocy bez środka nasennego, i spędził kilka złych nocy po jego zażyciu.
Rozreklamowanie lekarstwa zwiększa skuteczność jego działania. Reklama wokół Prozacu czy Viagry prowadzi nie tylko do zwiększenia sprzedaży, ale i do tego, że ludzie spodziewają się, że TO DZIAŁA.
Molier w "Chorym z urojenia" zauważył, że użycie skomplikowanych, łacińskich terminów może skutecznie wpłynąć na stan pacjenta. Jednakże współczesna medycyna waha się z przyznaniem odpowiedniej roli efektowi placebo. A przecież w zasadzie przed XX wiekiem medycyna nie była nauką z prawdziwego zdarzenia. Przez tysiące lat była to właśnie w ogromnej części placeboterapia. Dziś skuteczność naukowej medycyny jest niepodważalna, jednak lekceważenie placebo może być groźne, bo prowadzi do umacniania się wszelkiej maści szarlatanów medycznych.
Następny tekst
Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach:
1