Nowa walka klas
9 marca 2017
Jak się patrzy na te feministyczne manifestacje to może przyjść do głowy taka refleksja (w każdym razie mnie przyszła):
Kobiety, które awanturują się na ulicach głosząc swoją wolę wygodniejszego i ciekawszego życia bez konieczności ponoszenia konsekwencji swoich działań (bo ostatecznie do tego się to wszystko sprowadza) pochodzą wszystkie z jednej w zasadzie - szeroko oczywiście pojmowanej, ale stosunkowo spójnej - warstwy społecznej. Są to mieszkanki miast, a właściwie dawno już WYEMANCYPOWANE mieszkanki miast, które pracują zawodowo i uważają, że tradycyjnie przypisywana im rola w społeczeństwie utrudnia, czy wręcz uniemożliwia im korzystanie z atrakcji nowoczesnego świata. Bardzo ważnym elementem ich życia jest właśnie praca zawodowa, która otwiera przed nimi możliwości zabawy i maksymalnego przedłużania czasu beztroski w życiu. Dziś ich walka ma na celu likwidację różnic w zarobkach tak, by kobiety mogły mieć taki sam jak mężczyźni (również finansowo) dostęp do rozrywki.
Mało kto zwraca uwagę na fakt, że istnieje o wiele liczniejsza (o rzędy wielkości liczniejsza) grupa kobiet, które mają DOKŁADNIE odwrotne aspiracje: ich marzeniem jest właśnie uniknięcie konieczności pracy zawodowej i możliwość zajęcia się tylko domem i dziećmi, czyli wypełnianie roli, którą uważają za całkiem naturalną.
No i tutaj, czy nam się podoba, czy nie, zmartwychwstaje dziadek Marks.
Mamy do czynienia z pewnym konfliktem klas. Z jednej strony mamy kobiety, które chcą dzięki zrzuceniu z siebie tradycyjnych obowiązków zajmowania się domem, zajmować się pracą zarobkową i lepiej finansować sobie rozrywkę, a z drugiej strony, mamy kobiety, które są przez te pierwsze zatrudniane, by zajęły się ich dziećmi i domami. I zazwyczaj te, które muszą się tymi dziećmi zajmować w czasie gdy matki siedzą w pracy same wolałyby nie musieć pracować, by móc zająć się swoimi własnymi dziećmi i domem...
Tych drugich próżno będziecie szukać na różnych "manifach" i innych "strajkach kobiet".
Następny tekst
Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: